„Najlepsze kasztany są na placu Pigalle”. Być może to prawda, ale najlepsze kasztanowce rosną u nas. I właśnie jest czas, żeby zebrać ich nasiona.
Kasztanowiec zwyczajny (Aesculus hippocastanum L.) posiada wiele właściwości. Jego białe kwiaty, kora, liście, owoce oraz nasiona są zasobne w wiele cennych składników m.in. flawonoidy, fenolokwasy, saponiny, czy zwiazki minerarlne. I chociaż to kwiaty zawierają największe stężenie tych składników, to nasiona mają jeszcze swoje tajemnice.
Kasztanowiec wzmacnia naczynia krwionośne, pomaga pozbyć się krwiaków, żylaków, obrzęków. Jest skuteczny w leczeniu zakrzepowego zapalenia krwi. Wyciągi z kasztanowca poprawiają również napięcie skóry, co pomaga zwalczyć cellulit.
Można samemu zrobic sobie nalewkę z kasztanów…
Około 20 kasztanów myjemy, kroimy na mniejsze kawałki, wsypujemy do słoika, zalewamy 40% alkoholem i odstawiamy na minimum 14 dni (ja zostawiam na 30 dni), codziennie wstrząsajac słoikiem. Po tym czasie odcedzamy nalewkę, rozlewamy do butelek najlepiej z ciemnego szkła i przechowujemy w ciemnym, chłodnym miejscu. Możemy ją stosować np. do masowania żylaków, obolałych stawów, czy mięśni. Możemy ją też przyjmować kropelkowo doustnie, ale tu proponuję konsultację z lekarzem (zmiana krzepliwości krwi).
Możemy sobie również zrobić „mydło”…
Znów około 20 kasztanów płuczemy, kroimy na mniejsze kawałki, wsypujemy do garnka, zalewamy 2 l wody i doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy płomien i gotujemy pod przykryciem około 2 h (od czasu do czasu mieszająć). Zostawiamy do lekkiego ostygnięcia i przecedzamy. Można sobie dodać kilka kropel ulubionego olejku eterycznego (100% naturalnego) i gotowe. Nie czekajcie jednak na pianę, bo jej nie ma, ale myje się dobrze i skóra jest przyjemna w dotyku, a chyba o to chodzi. Czyż nie?
Nasiona kasztanowca mają również inne moce. Chronią nas przed szkodliwym smogiem elektro-magnetycznym. Dlatego każdy, kto pracuję przy komputerze powinien się zaprzyjaźnić z kasztanami i zawsze kilka mieć przy sobie. Zresztą spróbujcie. Jak mam kilka kasztanów w kieszeni płaszcza, to od razu mi cieplej.
Lniane poszewki na „jaśka” wypełnione kasztanami pomogą na reumatyzm. Można podgrzać chwilkę na grzejniku i przyłożyć w obolałe miejsca. Pomoże. Mnie pomaga, czego i Wam życzę.
Kasia Lorenc
p.s.
Może Zuzanna dlatego lubi kasztany z placu Pigalle, bo są jadalne. Nasz kasztanowiec niestety nie. Jego spożycie grozi poważnym zatruciem i może się zmienić w sensacje, które można nazwać „Stawka większa niż życie”.