W związku z epidemią koronawirusa przed przemysłem kosmetycznym leży szczególne wyzwanie – ale też i szansa na przyczynienie się do poprawy sytuacji epidemiologicznej. Koronawirus, patogen roznoszący się drogą kropelkową, powinien być regularnie usuwany z powierzchni naszej skóry, z zastosowaniem odpowiednich preparatów, zapewniających inaktywację białek i RNA tego wirusa. Żele, płyny antybakteryjne, preparaty do oczyszczania skóry – będą zdecydowanie produktami, które przez najbliższe kilka miesięcy zanotują największy wzrost sprzedaży. Jednakże – jak wskazuje stan półek rynkowych – zaskakującym produktem, który zyskał popularność jest zwykłe, proste mydło. Popularność ta jest jak najbardziej słuszna – surfaktanty w mydle destabilizują struktury białek, zmienione pH może ograniczać infekcyjność wirusa.
Regularna higiena dłoni i twarzy może faktycznie redukować ryzyko zakażenia
Każdego dnia, nieświadomie dotykamy twarzy, okolic ust i nosa dziesiątki razy, przenosząc wszystko to, co wylądowało na naszych dłoniach ku naszym twarzom, ku miejscu wnikania infekcji w głąb organizmu. Wydawałoby się, że mycie rąk jest oczywistą, codzienną czynnością, a jednak statystyki mówią, że 95% ludzi nie robi tego w sposób, który zapewnia ograniczenie przenoszenia zakażeń nawet o 80%. Zastosowanie płynów do odkażania dłoni pozwala jeszcze bardziej zmniejszyć to ryzyko.
Mydło – szczególnie w postaci kostki – jest wyjątkowo dobrym produktem zapewniającym nam bezpieczeństwo. Po pierwsze, ze względu na jego wysokie pH i niską zawartość wody, jest wyrobem uznawanym za bezpieczny mikrobiologicznie – to znaczy, że nie istnieje przewidywalne prawdopodobieństwo, by było ono zakażone bakteriami, pleśniami lub drożdżami. Zawarte w nim sole sodowe i potasowe kwasów tłuszczowych działają silnie destabilizująco na białkowe struktury osłonek wirusów, oraz powodują hydrolizę kwasów nukleinowych w nich zawartych, skutecznie ograniczając ryzyko zakażeń.
Pojawiają się oczywiście także pytania – czy od kosmetyków można zakazić się jakimkolwiek wirusem?
Większość produktów do pielęgnacji skóry i włosów nie stanowi dobrego środowiska do przetrwania struktur wirusowych. Wysoka zawartość detergentów zwiększa bezpieczeństwo wirusowe wyrobu. Inaczej jednak ma się sprawa z produktami o pH bliskim 7, o niskiej zawartości detergentów i substancji o potencjale wirusobójczym – tonikami, lotionami czy balsamami. Chociaż nie stanowią one środowiska pozwalającego na namnażanie wirusów, mogą jednak je przenosić. Producenci dokładają wszelkich starań, by wyrób nie był zakażony w chwili opuszczania zakładu. Jednakże współdzielenie kosmetyków, pożyczanie ich sobie i brak dbałości o poprawne przechowywanie zwiększają ryzyko związane z potencjalnym zakażeniem mikrobiologicznym wyrobu.
Przemysł kosmetyczny powinien korzystać ze swoich możliwości poprawy obecnej sytuacji na świecie
Pojawia się okazja na wytworzenie nowych trendów wśród konsumentów. Na wprowadzenie produktów, które faktycznie będą działały ochronnie, i poprawiały higienę społeczeństwa. Jest to może działanie pośrednie, nie wpływające w prosty sposób na zdrowie społeczeństwa. Jednakże kosmetyki i produkty do pielęgnacji skóry mają niebagatelne znaczenie jako niezbędny element redukowania ryzyka epidemii w społeczeństwie.
źródło i fot: https://jars.pl/