Mężczyźni niechętnie mówią o tym, co ich gryzie. Jedynie 8% Polaków przyznaje, że często rozmawia z kolegami o swoich problemach, uczuciach czy kompleksach. Jednocześnie blisko połowa facetów (46%) nie zwróciłaby się po pomoc do psychologa – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie marki Bulldog w ramach kampanii „My Manly Way”. Wciąż funkcjonuje przekonanie, że atrybutem męskości jest siła, a okazanie emocji czy prośba o wsparcie jest oznaką porażki. Tymczasem skrywanie i tłumienie uczuć może powodować wycofanie, problemy w relacjach z innymi, a z czasem prowadzić do depresji. Dlaczego wbrew swojej naturze mężczyźni próbują radzić sobie sami? – odpowiada Jacek Masłowski, psychoterapeuta, prezes Fundacji Masculinum.
Współczesny mężczyzna, zupełnie wbrew swojej naturze, przeżywa swoje życie w samotności. Nawet jeśli jest otoczony różnymi relacjami, to okazuje się, że są one dla niego zbyt powierzchowne. Jest to wynik błędnego stereotypu, opartego na micie męskiej siły, która ma się realizować w pokonywaniu przeciwności losu w pojedynkę, bez żadnego wsparcia. Dlaczego jest to niezgodne z naturą? Nie sposób upolować mamuta czy obronić społeczność w pojedynkę. Było to możliwe wyłącznie dzięki współpracy zżytych ze sobą mężczyzn. Współczesny mężczyzna nie potrafi jednak wejść w bliskie relacje z innymi mężczyznami. Choć na ogół bardzo tego pragnie, to albo się boi albo nie potrafi – tłumaczy Jacek Masłowski, psychoterapeuta.
„Po męsku” o problemach i uczuciach
Według badania przeprowadzonego na zlecenie marki Bulldog do częstych rozmów na temat kompleksów z kolegami przyznaje się 1 na 12 mężczyzn. Wraz z wiekiem temat ten pojawia się w męskim gronie coraz rzadziej. Wcale nie rozmawia z kolegami o swoich kompleksach 27% mężczyzn do 24. roku życia. Z kolei w przypadku starszych mężczyzn, w wieku 25-34 lat nie robi tego już 36% badanych, a w wieku 35-49 lat – 37%. Powyżej 50 lat już blisko połowa (48%) zaprzecza, aby taki temat pojawił się podczas ich rozmów. Nieco chętniej niż o kompleksach mężczyźni rozmawiają o problemach i uczuciach. Aż 75% z nich nie zaprzecza, że bywały one przedmiotem ich rozmów z kolegami, natomiast wciąż tylko 8% robi to często.
Niestety nadal stereotypy na temat tego, co jest męskie, a co wręcz temu przeczy, są bardzo silnie osadzone w społeczeństwie. Znane wszystkim powiedzenie: ”chłopaki nie płaczą” jest dokładną instrukcją tego, co może robić mężczyzna a czego mu nie przystoi. Dzielenie się swoimi problemami czy kompleksami jest dla wielu mężczyzn przyznaniem się do słabości. Prośba o wsparcie, czy to w relacjach z bliskimi, kontakt z lekarzem czy tym bardziej z psychoterapeutą jest dla wielu mężczyzn przyznaniem się, że z ich męskością jest coś nie tak. Dlatego wielu mężczyzn stara się samodzielnie poradzić sobie ze swoimi wyzwaniami – mówi Jacek Masłowski. Ponadto kłopot mężczyzn w sięganiu po wsparcie, szczególnie u innych mężczyzn, wiąże się z niską świadomością emocji. Wielu mężczyzn ich nie odczuwa albo nie potrafi ich nazwać ani identyfikować tego, co sygnalizują. Zwykle trudne emocje, takie jak np. smutek czy bezradność, zaczynają dochodzić do głosu, gdy mamy kontakt z osobą, która je przy nas przeżywa. W takich sytuacjach wielu mężczyzn „nie wytrzymuje” emocjonalnego kontaktu i uruchamiają się zachowania obronne – obśmiewanie lub doradzanie. Stąd negatywne doświadczenia mężczyzn, którzy spróbowali otworzyć się przed innymi mężczyznami – podsumowuje psychoterapeuta.
Sarkazm i krytyka próbą utrzymania dystansu
Z badania zrealizowanego w ramach kampanii „My Manly Way” wynika, że 2 na 3 mężczyzn spotkało się z krytyką swojego wyglądu ze strony kolegów. Dotyczy to szczególnie ludzi młodych. Wśród mężczyzn do 24. roku życia aż 84% stwierdziło, że byli krytykowani przez kolegów za swój wygląd. Wraz z wiekiem problem ten występuje rzadziej, natomiast niezależnie od grupy wiekowej, nadal dotyczy ponad połowy mężczyzn.
Mężczyźni w swoim gronie zdecydowanie częściej przejawiają tendencję do sarkazmu, docinków czy negatywnych komentarzy. Najczęściej mają one formę niewybrednego żartu. Mają one dwa źródła. Pierwszym jest rywalizacja w męskiej grupie – próba ustalenia hierarchii, a następnie jej utrzymania. Drugim aspektem jest regulowanie dystansu emocjonalnego. Większość mężczyzn nie potrafi funkcjonować w bliskich relacjach z innymi mężczyznami. Tego typu zachowania mają często na celu niedopuszczenie do przekroczenia granicy bliskości, poza którą nie jest już bezpiecznie – tłumaczy Jacek Masłowski. Nastolatki często rywalizują ze sobą o atencję kobiet. Na ogół nie mają jeszcze ugruntowanych innych, bardziej istotnych atrybutów takich, jak pozycja społeczna, prestiż wynikający z zawodu i stanu posiadania oraz osiągnięć. Z wiekiem jednak to te aspekty bardziej się liczą w walidacji męskości, stąd komentowanie wyglądu nie jest już takie nośne – dodaje psychoterapeuta.
Życie w zgodzie z własną naturą
Marka Bulldog Skincare zainicjowała kampanię „My Manly Way”, by promować ideę zrównoważonej męskości, opierającej się na szacunku i sprawiedliwości: dla mężczyzn, kobiet, dzieci i środowiska, w którym żyjemy oraz swobody samostanowienia: bycia tym, kim chcesz i pozwalaniu innym być tym, kim chcą. W ślad za nią idzie męska samoakceptacja, dbałość o siebie, swój wygląd oraz zdrowie, pewność siebie i wyrażanie siebie poprzez własną indywidualność.
Nieuleganie presji społecznej i stereotypom oraz samoakceptacja to ważne kroki w kierunku zrównoważonej męskości. W ramach kampanii zachęcamy współczesnych mężczyzn do podążania własną drogą. Wiemy, że męskość może być zrównoważona i różnorodna. Chcemy, aby mężczyźni potrafili akceptować siebie, niezależnie od wykonywanego zawodu, realizowanej pasji czy wybranego stylu bycia i wyglądu. Najważniejsze, aby mieli odwagę by być kim chcą, mówić o swoich problemach i żyć w zgodzie ze sobą – mówi Mateusz Góral z Bulldoga.
inf. prasowa