Jak wygląda tworzenie własnej marki kosmetycznej? Swoimi doświadczeniami dzieli się Monika Spinek, założycielka firmy Uzdrovisko, która w tym miesiącu świętuje swoje drugie urodziny.
Czy wprowadzając kosmetyki Uzdrovisco na rynek spodziewałaś się, że marka rozwinie się tak, jak to wygląda dzisiaj?
Zawsze wierzyłam, że marka będzie się dynamicznie rozwijała. Bez tej wiary tworzenie firmy nie miałoby przecież sensu. Bałam się, to naturalne, ale moje dotychczasowe doświadczenie pokazuje, że kiedy tworzysz nieprzeciętny produkt z nieprzeciętnym zespołem, to osiągasz nieprzeciętny sukces. Udało nam się wprowadzić markę do największych sieci drogeryjnych. Sprawić, by nasze kosmetyki naturalne były szeroko dostępne dla każdej kobiety. I co najważniejsze przygotować je tak, żeby zachwycały, żeby chciało się po nie wracać. Pomimo pandemii cały czas rozwijamy się.
Co cię najbardziej zaskoczyło przez te dwa lata obecności na rynku?
Zdecydowanie pandemia. Tego nie dało się przewidzieć. To sytuacja bardzo trudna dla każdego człowieka z osobna. Dystans, oddzielenie często od bliskich, niepokój, lęk… te emocje wszystkim nam towarzyszą. Ale to także inne realia funkcjonowania biznesu… Wyzwanie, któremu staramy się sprostać.
À propos wyzwań – jakie było to największe?
Hmmm… miałyśmy ich sporo, ale najbardziej znaczące chyba było przekonanie naszych partnerów handlowych, aby dali szansę marce i postawili produkt na półce. Uzdrovisco było przecież zupełnie nowe, z niczym i nikim się niekojarzące, niewspierane żadnym znanym autorytetem, bez budżetów reklamowych, jakimi dysponują koncerny i duże firmy…
My jako zespół byłyśmy pewne, że kobiety pokochają nasze produkty, jeśli tylko dostaną szansę sięgnięcia po nie. Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim, którzy nam zaufali. Tym, którzy zaufali mojemu zespołowi i jego doświadczeniu oraz mi jako menadżerowi. Teraz po przetestowaniu wierzę, że również docenili nasze kosmetyki naturalne.
Czy zdarzyły się jakieś potknięcia, rzeczy, których żałujesz?
Oczywiście nie uniknęłyśmy drobnych błędów, potknięć, ale to nie uniknione… Nie traktuję ich jednak jako porażki, tylko jako naukę, którą staramy się przekuwać w sukces.
A żałuję jednego…., że nasze skromne zasoby finansowe oraz ograniczenia związane z ilością miejsca w sklepie, nie pozwoliły wprowadzić jeszcze innych produktów, może z innej kategorii. Klientki, które zachwyciły się naszymi produktami czekają na kolejne, na rozszerzenie naszej oferty o kosmetyki naturalne już nie tylko do twarzy, ale obejmujące całą kobietę i jej potrzeby.
Jesteśmy z nimi w kontakcie. Słuchamy uważnie i… wymyślamy. Nasza wiedza i kreatywność starczyłaby na obdarowanie połowy rynku fajnymi, skutecznymi kosmetykami. Ale wszystko przed nami! Prosimy o cierpliwość.
Z perspektywy czasu widzimy, że to dobrze, że się zbytnio nie rozpędziliśmy, bo nie przyszło by nam do głowy, że przyjdzie trudny czas pandemii.
Najzabawniejsze i najbardziej pouczające doświadczenie ostatnich dwóch lat?
Zdecydowanie pierwsza wysyłka do Super-Pharmu. My w biurze, w pięknej kamienicy, w centrum miasta na 2 piętrze i kilkadziesiąt naprawdę ciężkich paczek do przygotowania. Spakowałyśmy
i… zastanawiałyśmy się, jak je zniesiemy na dół?! Nie miałyśmy przecież nikogo do pomocy, gdyż jak przystało na Zosie Samosie wszystko od początku ogarniałyśmy same. Zabrakło nawet czasu, aby ściągnąć posiłki, bo kurier już prawie w drzwiach. Szybka narada zespołowa i… powstała kobieca, Uzdroviscowa sztafeta z 2-giego piętra na sam dół, wprost do samochodu kuriera. Powstał nawet z tego wydarzenia filmik.
Choć wtedy nie było nam do śmiechu, to dzisiaj z rozrzewnieniem wracamy to tamtego czasu. To dało mi dużo do myślenia. Po pierwsze, po raz kolejny przekonałam się, że w zespole siła. Po drugie, że zawsze mogę na moje dziewczyny liczyć i że jesteśmy we wszystkich sprawach Uzdrovisca razem.
Cały wywiad czytaj na uzdrovisco.com